środa, 3 lutego 2016

Rozdział 9

Po trzech tygodniach byłam w domu. Tata był w delegacji a moja ukochana macocha z koleżanką na zakupach w Paryżu. Niall też rzadko bywał w domu, bo cały czas spędzał z Victorią, więc u mnie ciągle był Harry. Siedziałam na kanapie, gdy ktoś zapukał do drzwi
-Dzień dobry sąsiadko
-Louis. Hej. Co Cię tu sprowadza?
-Przyszedłem pogadać. Mogę?
-Tak. Jasne. Wejdź-uśmiechnął się do mnie. Usiedliśmy na kanapie
-Sam musisz coś wiedzieć
-Nigdy nie lubiłam jak mówiłeś w ten sposób. Ten sam ton miałeś, gdy mówiłeś, że wyjeżdżasz. Zostawiłeś mnie samą z tym wszystkim. Wiedziałeś, że moi rodzice przechodzą kryzys a zaraz potem się rozwiedli a Ciebie nie było przy mnie. Dlaczego mnie zostawiłeś? Dlaczego uciekłeś? Przed czym uciekłeś?
-Sam to wszystko jest skomplikowane. Sam siebie okłamywałem, aż w końcu prawda mnie dopadła i musiałem wyjechać, żeby Cię chronić
-A jeszcze bardziej zraniłeś
-Uwierz mi, że nie chciałem tego zrobić, że myślałem…gdybym mógł cofnąć czas na pewno teraz to wszystko byłoby inaczej. Widok twojej twarzy tamtego dnia był okropnym widokiem. Za każdym razem, gdy zamykałem oczy widziałem twoją smutną twarz. I wtedy myślałem, że jesteś obok mnie. Słyszałem twój śmiech. Widziałem twoje roześmiane oczy. I czułem, że jesteś blisko. Tęskniłem za Tobą. Nie wróciłem dla muzyki. Wróciłem dla Ciebie.
-To nie zmienia faktu, że mnie zostawiłeś. Zostawiłeś, gdy ja Cię kochałam
-Sam ja Ciebie też kochałem. Kocham. I będę kochała
-Ale ja już Cię nie kocham. Mam Harry’ego i to on był przy mnie kiedy Ciebie nie było. A teraz proszę daj mi spokój
-Sam
-Wyjdź stąd-dopóki nie wyszedł powstrzymywałam płacz, gdy tylko opuścił dom wybuchnę łam płaczem. Jak mnie kochał to dlaczego wyjeżdżał. Teraz wszystko zepsuł. Myśli, że jak powie mi, że mnie kocha to rzucę się na niego. Zostawię Harry’ego i będę z nim. Nie. Tak nie będzie, bo ja przecież nie kocham. Przecież go  nie kocham? Jego wyznanie namieszało mi w głowie. Sama nie wiem co teraz czuję. Chyba to wszystko wróciło
*Oczami Louis’ego*
Nie wiem co mam zrobić. Chyba powinienem iść do niej i wszystko jej wyjaśnić. Przecież ona ma chłopaka a ja chcę jej szczęścia. Ale muszę jej powiedzieć co do niej czuję. Odważyłem się i zapukałem do jej drzwi.
-Dzień dobry sąsiadko
-Louis. Hej. Co Cię tu sprowadza?
-Przyszedłem pogadać. Mogę?
-Tak. Jasne. Wejdź- uśmiechnąłem się do niej. Lekko odwzajemniło mój uśmiech, mimo to jej oczy świeci się jak zawsze. Usiedliśmy na kanapie
-Sam musisz coś wiedzieć
-Nigdy nie lubiłam jak mówiłeś w ten sposób. Ten sam ton miałeś, gdy mówiłeś, że wyjeżdżasz. Zostawiłeś mnie samą z tym wszystkim. Wiedziałeś, że moi rodzice przechodzą kryzys a zaraz potem się rozwiedli a Ciebie nie było przy mnie. Dlaczego mnie zostawiłeś? Dlaczego uciekłeś? Przed czym uciekłeś?-jej oczy były szklane od łez. Udawała, że nie ma powodu do płaczu ale ja wiedziałem, że jest inaczej.
-Sam to wszystko jest skomplikowane. Sam siebie okłamywałem, aż w końcu prawda mnie dopadła i musiałem wyjechać, żeby Cię chronić
-A jeszcze bardziej zraniłeś
-Uwierz mi, że nie chciałem tego zrobić, że myślałem…gdybym mógł cofnąć czas na pewno teraz to wszystko byłoby inaczej. Widok twojej twarzy tamtego dnia był okropnym widokiem. Za każdym razem, gdy zamykałem oczy widziałem twoją smutną twarz. I wtedy myślałem, że jesteś obok mnie. Słyszałem twój śmiech. Widziałem twoje roześmiane oczy. I czułem, że jesteś blisko. Tęskniłem za Tobą. Nie wróciłem dla muzyki. Wróciłem dla Ciebie.
-To nie zmienia faktu, że mnie zostawiłeś. Zostawiłeś, gdy ja Cię kochałam
-Sam ja Ciebie też kochałem. Kocham. I będę kochała
-Ale ja już Cię nie kocham. Mam Harry’ego i to on był przy mnie kiedy Ciebie nie było. A teraz proszę daj mi spokój-jej głos się łamał. Ukrywała łzy przede mną. Nie chciała pokazać mi, że ją to boli. Chciałem jej powiedzieć, że nie chcę psuć jej szczęści
-Sam
-Wyjdź stąd-podniosła ton głosu, żeby nie rozpoznał, że głos się jej łamie. Wyszedłem z jej domu i poszedłem w nasze miejsce. Tak bardzo chciałbym cofnąć czas. Usiadłem na pomoście
„Wyszedłem z domu trzaskając drzwiami. Moja mama nic nie rozumie. Myśli, że wszystko wie, ale tak w cale nie jest. Deszcz zaczął padać, ale mi to nie przeszkadzało. Poszedłem nad jezioro. Zauważyłem dziewczynę na rolkach. Widać było, że nie panowała nad nimi. Wjechała na pomost a potem wpadła do wody. Podbiegłem do niej. Próbowała się wydostać, ale opadła na dół. Wskoczyłem do wody. Złapałem ją za rękę i wyciągnąłem. Położyłem ją na drewnianym pomoście po czym poklepałem ją lekko po policzku. Otworzyła swoje oczka i wypluła wodę z buzi.
-Wszystko w porządku?
-Uratowałeś mnie?
-Tak jakoś wyszło-spojrzała na mnie z irytacją-Wybacz
-Dziękuję-pomogłem jej usiąść i zdjąć rolki.
-Louis
-Sam
-Gdzie mieszkasz?
-Nie mogę podawać swoich danych nieznajomym
-Mądrze, ale chcę Ci pomóc. Jesteś osłabiona.
-Czemu chcesz mi pomóc?
-Już raz to zrobiłem, więc mogę i drugi, ale będziesz miała u mnie wielki dług wdzięczności
-Dobrze-wziąłem ją na ręce-Co Ty robisz?
-Jesteś zbyt słaba, żeby iść sama-cała drogę rozmawialiśmy o sobie. Mimo różnicy wieku, wiele nas łączy. Ale ja całą uwagę skupiałem na jej uśmiechu i oczach
-To tu-zatrzymaliśmy się przed jej domem
-Naprawdę?
-Tak a coś się stało?
-A ja mieszkam tam-odwróciłem ją tak żeby zobaczyła mój dom, który znajdował się naprzeciwko jej
-To fajnie-uśmichnęła się. Postawiłem ją na ziemi, ale zakręciło jej się w głowie i upadłaby, gdybym jej nie złapał
-Może jednak odprowadzę Cię do środka-weszliśmy do środka. Jej rodzice dziwnie się na mnie patrzyli
-Dzień dobry. Jestem Louis i mieszkam naprzeciwko. Przychodziłem obok jeziora, gdy zobaczyłem, że państwa córka wpadła do niego
-Uratowałeś naszą córkę-w oczach mamy dziewczyny pojawiły się łzy- Dziękujemy. Jak mamy Ci się odwdzięczyć?
-Moja pomoc była bezinteresowna
-Mama musi być z Ciebie dumna-powiedział ojciec Sam a następnie wziął swoją córkę ode mnie
-To ja już pójdę-Sam odwróciła się w moją stronę i uśmiechnęła się do mnie. Odwzajemniłem jej uśmiech. Żegnając się wyszedłem z domu i poszedłem do siebie
-Louis-krzyknęła mama-Gdzieś Ty był? Martwiłam się o Ciebie? Dzwoniłam ale Ty nie odbierałeś. I czemu jesteś mokry?
-Uratowałem jej życie”

 Pamiętam ten dzień jakby był wczoraj. A minęło już 7 lat. Mimo, że Sam mogła zginąć był  to najpiękniejszy dzień w moim życiu. Poznałem dziewczynę. Niby zwyczajną a jednak wyjątkową. Niby młodą a jednak dojrzałą. Niby twardą a jednak wrażliwą. Niby moją a jednak Harry’ego. Straciłem ją i chyba nigdy nie odzyskam. Mogła być teraz ze mną. Mogła być moja

1 komentarz:

  1. Biedna Sam. Wszystko jej się teraz pomieszało. Mam nadzieję, że ułoży jej się z tym jednym (mam cichą nadzieję, że będzie to Louis). Czekam na następny
    Julka -_-

    OdpowiedzUsuń