środa, 17 czerwca 2015

Rozdział 1

ByObudziłam się rano z kacem mordercą. Chyba za dużo wczoraj balowałam. Choć nic nie pamiętam muszę stwierdzić, że impreza była udana. Wyjęłam telefon spod poduszki. Mam 15 nieodebranych połączeń i 5 smsów. Po jednym od Victori'i i Liam'a. I 3 od Harry'ego. Otworzyłam najpierw ten od Li.
"Żyjesz"
Nie. Następne były od Harry'ego
"Sam gdzie Ty kurwa jesteś"
W domu. Już w domu
"Do kurwy nędzy gdzie Ty jesteś"
Chyba znowu coś odwaliłam
"Martwię się o Ciebie"
Na samym końcu był sms od Tori
"Laska gdzie Ty jesteś. Martwimy się o Ciebie. Zadzwoń"
Chyba serio coś niezłego odwaliłam. Jak tak się o mnie martwią. Wybrałam numer Harry'ego. Po trzech sygnałach odebrał
-Sami
-Możesz mi powiedzieć co  znowu odwaliłam
-To nie jest rozmowa na telefon. Mogę wpaść??
-Jasne
-Okay. Będę za 5 minut
-Czekam
Uśmiechnęłam się choć i tak wiem, że tego nie widział. Ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę-był to Niall, mój przyrodni brat
-Jak tam kac??
-Skąd wiesz, że mam kaca??
-Zadzwoniłaś do mnie, żebym po Ciebie przyjechał, bo jakiś facet się do Ciebie dobiera
-Serio??
-Tak
-A to dzięki
-Nie ma sprawy-w tym momencie dostałam sms'a. Od Harry'ego
"Wiem, że i tak się uśmiechnęłaś"
Co za debil
-Przyniosłem Ci wodę i tabletki na ból głowy
-Dziękuję
-To ja już pójdę
-Niall. Naprawdę dziękuję, że po mnie przyjechałeś. Gdyby nie Ty teraz byłoby ze mną ciężko.
-Spoko-wyszedł. Dopiero teraz się kapnęłam, że jestem w samej bieliźnie. On mnie rozebrał czy ja sama. Chyba muszę się przebrać. Wstałam z łóżka i od razu tego pożałowałam. Moja kostka cholernie mnie boli. Doczłapałam się do szafy. Wyjęłam krótkie szorty dresowe i biustonosz sportowy. Założyłam spodenki i zdjęłam stanik.
-Zawsze będziesz mnie tak widać
-Harry
-No co mi się podoba.
-Mógłbyś się odwrócić
-No okay. Już się tak nie denerwuj-Harry odwrócił się. A ja szybko założyłam biustonosz a na to bluzę Louis'a. -Mogę się już odwrócić
-Tak
-Nawet nie wiesz jak się cieszę, że nic Ci nie jest
-Ja też-usidłam na łóżku opierając się o ścianę.-Siadaj i opowiadaj co ja znowu odwaliłam-usiadł obok mnie. Położyłam głowę na jego ramieniu. Harry strasznie mi się podoba. Jest miły, opiekuńczy a w szkole gra bad boy'a. Zaciągnęłam się zapachem jego perfum.
-Nie boli Cię kostka??
-No boli a co??
-Zaczęłaś tańczyć na stole. Wylałaś drinki i poślizgnęłaś się. Spadłaś na ziemię a potem gdzieś mi znikłaś-Spojrzałam na swoją kostkę była spuchnięta.-Daj opatrzę Ci ją. Gdzie masz apteczkę??
-W kuchni. Pójdę po nią
-Nie Ty siedź. Ja pójdę. Gdzie jest dokładniej??
-W szafce nad zlewem
-Okay. Zaraz będę-uśmiechnęłam się do niego. Po chwili wrócił z apteczką w ręku. Posmarował mi nogę żelem chłodzącym i zawiną bandażem.
-Gotowe-usiadł obok mnie.-A teraz nagroda-chciałam dać mu buziaka w policzek, ale przekręcił głowę i złączył nasze usta. Było cudownie. Wcale nie przeszkadzał mi jego zarost. Zrobiło mi się gorąco Harry przeniósł na swoje nogi. Podciągnąć moją koszulkę do góry. Prawie ją zdjął, ale w ostatniej chwili ogarnęłam się co się dzieje
-Harry, Harry. Stop. Proszę
-Przepraszam-usiadłam na swoim poprzedni miejscu.-Ja już chyba pójdę -chciał wstać, ale go powstrzymałam
-Zostań-po oczach było widać, że jest nie pewny-Proszę
-No dobrze-z powrotem usiadł obok mnie
-Jak chcesz możemy o tym zapomnieć
-Tak by było najlepiej
-Dobrze-położyłam głowę na jego kolanach. Jego ręką znalazła się na moim brzuchu
-Ale Ty chuda jesteś
-No ciekawe z której strony
-Z każdej jednej. W ogóle masz ładną figurę. Powinnaś zostać modelką
-Nie, bo ich nie lubię
-Ale dlaczego??
-Harry skończ już
-No ale nie rozumiem. Masz ładną figurę i jesteś w ogóle ładna
-Skończysz już??
-Tak jak powiesz mi dlaczego mam skończyć-ponieważ Louis tak mi mówił. Ciągle mi powtarzał, że powinnam być modelką.
-Bo jesteś głupi i nie będę z Tobą o tym rozmawiać
-No dobra już się zamykam
-No ja mam taką nadzieję. Boże jak mnie głowa nawala
-No jak wczoraj tyle wypiłaś to się nie dziw
-Aż tyle nie wypiłam. Chyba
-Chyba czy na pewno??
-Nie wiem nie pamiętam
-Samanto Alice Anderson-mój ojciec wszedł do pokoju-Co Ty się dzieje-krzyknął gdy zobaczył Harry'ego
-Nic. A zresztą czy to ważne. A następnym razem mógłbyś zapukać
-To mój dom i mogę wchodzić gdziekolwiek mi się podoba i nie muszę pukać
-A do Niall'a byś tak nie wszedł
-Uważaj na słowa
-A co mi zrobisz??
-Gdzie byłaś w nocy??
-U Tori
-Tak. To czemu w gazecie są twoje zdjęcia z nim. Jak tańczycie i on dotyka Cię w nieodpowiednich miejscach-ojciec rzucił we mnie gazetą. Uśmiechnęła się i pokazałam zdjęcie Harry'emu. On też się uśmiechnął
-Aha i to są te nieodpowiednie miejsca-skomentował Harry nasze zdjęcie
-Najwidoczniej tak
-Samanto mamy nowych sąsiadów
-I co związku z tym??
-Idziemy dziś do nich na grilla
-Nie idę
-Dlaczego??
-Bo gdybyś się choć mną interesował to wiedziałbyś, że nie jem mięsa. I nawet widok czegoś mięsnego wywołuje u mnie wymioty
-Jeśli myślisz, że w to uwierzę to się myślisz. Tak czy siak idziesz
-Ale Harry idzie ze mną
-Nie
-Bo??
-Bo powiedziałem, że nie
-Nie chce wam przeszkadzać, ale ja Ci przypominam, że nocujesz mu mnie
-Właśnie. Jadę dziś do niego
-Dlaczego??
-Dlatego. Już wiesz dlaczego
-Nie tym tonem
-Przepraszam
-Nie przepraszaj tylko tak nie rób-powiedział Harry. Dostał w brzuch-Auć
-Pierwszy raz zgodzę się z Twoim kolega
-Zawsze musi być ten pierwszy raz
-To wszystko
-Tak
-To mógłbyś wyjść
-Pamiętaj o 16:00 idziemy do sąsiadów
-Specjalnie zapomnę-w końcu wyszedł-Nie lubisz mojego ojca
-Nie
-Ja też
-To co robimy??
-Nie wiem. A na co masz ochotę
-Na to żeby Cię przelecieć
-Przelecieć to możesz się samolotem
-Mam ochotę uprawiać z Tobą sex. Pasuję??
-Pomarzyć zawsze wolno
-Robię to co wieczór
-Jesteś zboczony
-Ty też-w tym momencie Harry'emu zadzwonił telefon.
-Hallo...Uspokój się...Powiedz mi na spokojnie co się stało....Ale jak to??...Dobra już jadę
-Przepraszam Cię ale muszę je jechać
-Ale co się stało??
-Ktoś włamał mi się do domu
-Jak to??
-Nie wiem
-Zadzwoń do mnie później
-Dobrze-wyszedł. Spojrzałam na zegarek. Była 15:30. To Harry siedział tu półtorej godziny. W sumie co ja się dziwie. Przy nim czas mija szybko. Postanowiłam wziąć prysznic. Wzięłam ręcznik i poszłam do łazienki. Gdy byłam w niej. Rozebrałam się  i weszłam do kabiny uważając na kostkę. Prysznic zajął mi 15 minut. Owinęłam się ręcznikiem. Poszłam do pokoju i stanęłam przed szafą. Założyłam krótki spodenki i do tego krótką bluzkę z napisem "Good Girls". Wysuszyłam włosy i pomalowałam rzęsy tuszem. Założyłam swoje ukochane białe trampki. Zeszłam na dół. Mój ojciec i jego ukochana żona już tam byli. Czekaliśmy na Niall'a. Po chwili zszedł
-To co idziemy??-spytała moja macocha
-A mogę powiedzieć, że nie-powiedziałam pod nosem
-Nie pyskuj
-Przecież nic nie mówiłam-jak ona to usłyszała. Przecież jest głucha. Wyszliśmy z domu. Gdy stanęliśmy pod ich drzwiami. Mój ojciec zapukał. Otworzyła nam jakaś dziewczynka.
-Dzień dobry-powiedział mój tata. Do małego dziecka mówić "dzień dobry" brawo tato
-Dzień dobry-za nią stanęła Summer. Serio ona??
-Ty-powiedziała
-Ja. Jak Ci nie pasuje to masz problem
-Samanto-upomniał mnie ojciec
-Ja!!
-Summer kochanie czemu nie wypuszczasz państwa do środka-powiedziała jakaś pani
-Dzień dobry. Ja jestem Mara Franklin. Proszę. Zapraszam-weszliśmy za nią do środka
-Ja nazywam się Richard Anderson. To jest moja żona Jennifer Horan-Anderson. To Niall syn mojej żony a to jest moja córka Samanta
-Sam
-Miło państwa poznać. Mamy jeszcze jednych gości. Parę godzin temu na przeciwko nas wprowadziła się pewna rodzina. Przy okazji ich syn spotyka się z moją córka i postanowiłam, że ich również zaprosimy. Jeżeli państwo nie mają nic przeciwko
-Nie. Z wielką chęcią poznamy nowych sąsiadów-powiedziała Jennifer
-Mów za siebie
-Samanto
-Przestań mówić do mnie Samanto. Mam siedemnaście lat a nie osiemdziesiąt
-Zapraszam do ogrodu-weszliśmy do ogrodu. Usiadłam na wolnym miejscu. Wyjęłam telefon z kieszeni. Napisałam smsa do Tori
"Pierdole zabierz mnie stąd"
"Skąd??"
"A bo Ty nic nie wiesz.  Mam nowych sąsiadów i oni zaprosili nas na grilla. Przy okazji dzisiaj wprowadziła się nowa rodzina i też tu jest. A na moje nieszczęście będę mieszkała obok największej dziwki na świecie. Ogarniasz, że ona ma chłopaka. Kurwa. Kto ją pokochał"
"Czekaj. O kim mówisz??"
"O Summer"
"Kurwa serio!! Ta suka ma chłopaka.  Pierdolisz??!!"
"No nie. Ja pierdole Tori zabierz mnie stąd. Kurwa mać. Głowa mnie napierdala. Kostka tak samo. Nigdy więcej nie mieszam marihuany z czystą. Choć muszę przyznać, że odlot nieziemski"
"Tak Ty i te twoje połączenia"
"No co... Choć napiłabym się...i zaciągnęła...RATUJ"
"A co zrobiłaś z fajkami. Już wszystkie wyjarałaś"
"No a co Ty myślisz. Jest impreza to fajek nie ma w ciągu paru godzin"
-Sam??-spojrzałam na dziewczynę
-Lottie??
-Ja-przytuliłam ją
-Matko boska Lottie co Ty tu robisz??
-Mieszkam na przeciwko
-Naprawdę??
-Tak
-Zajebiście
-Przyjaciółkę sobie znalazłaś
-A w mordę dawno nie dostałaś??-do ogrodu weszła pani Mara, moja cudowna rodzinka, mama Louis'ego i mężem i dziećmi
-Sam
-Dzień dobry proszę Pani
-Aleś Ty wyrosła
-I wypiękniała
-Louis-rzuciłam mu się na szyję
-Hej Sami
-O kochanie już jesteś-powiedziała Summer. Podeszła do niego i go pocałowała
-Chodzisz z tą dziw..
-Samanta
-Mógłbyś przestać mówić do mnie Samanta-powiedziała do swojego tatusia przez zaciśnięte zęby-Jesteście razem??
-Tak. A coś Ci nie odpowiada-odpowiedziała mi Summer
-Twoja obecność
-Wybacz. Takie życie
-Nie sądziłam Lou, że przyczynisz się do czegoś takiego
-Czyli??
-Być z kimś takim
-Odezwała się
-No ja w przeciwieństwie do Ciebie botoksu nie mam
-Ale ja przynajmniej nie jestem dziwką
-Polemizowałabym na ten temat. Przepraszam Ty jesteś dziewczyna od seksu, bo jak inaczej nazwiesz to jak puszczałaś się z Liam'em
-Zamknij się, bo nie ręczę za Ciebie
-Ludzie ratujcie mnie ona chce mnie pobić. Prędzej ja będę kochana córeczka niż Ty mnie porządnie uderzysz. A każdy wie, że ja nigdy nie będę grzeczna. Więc pomarzyć zawsze wolno.
-Dziewczyny skończcie tą kłótnie. Kiełbaski są już-powiedział pan Dan
-Ja dziękuję
-Dlaczego??-spytała pani Mara
-Bo jestem wegetarianką
-Ooo...No dobrze, ale sałatkę zjesz
-Tak
-To już wiadomo dlaczego jesteś taka chuda. Chudzielcu-powiedział Tommo
-Idź małpo-odwróciłam się do niego.
-Dalej masz ten łańcuszek
-I nigdy go nie zdejmę-pocałowałam go w policzek. Usiadłam do stołu obok Lottie. A obok mnie usiadł Louis
-Mamo mogę iść na imprezę-spytała Lottie
-Na jaką znowu imprezę?? W brata się zabawiasz. On też tylko imprezy i imprezy
-I Sam mamo-powiedziała Fizzy. Louis zakrztusił się piciem.
-Siostrzyczko a czy Ty chcesz mnie zabić??
-No co nie moja wina jak mama Cię pytała dokąd idziesz to zawsze odpowiadałeś "Spotkać się z Sam. Nie wiem kiedy będę. Nie czekajcie na mnie z kolacją. Bo jeżeli Sam nie będzie chciała wracać do domu to z nią zostanę"
-Fizzy zamknij się
-Dobra zakończmy temat Louis'ego i Sam. Wróćmy do imprezy Lottie. Kto tą imprezę urządza??
-Jakiś Liam. Spotkałam go przez przypadek i dał mi ulotkę
-Masz tą ulotkę??-spytałam
-Tak
-Pokażesz??
-Jasne-Lottie podała mi tą ulotkę.
-Sam przeczytasz na głos??-spytał mnie pan Dan
-Oczywiście
"Cześć nazywam się Liam Payne. Jeśli lubisz się trochę pobawić i pośmiać zapraszam Cię na moją imprezę. Odbywają się one codziennie. Więc wpadaj do mnie. Gwarantuje Ci dobrą zabawę"
-Jeszcze coś z tyłu jest napisane-powiedziała Niall
-PS jeśli zastanawiasz się dlaczego napisałem tą ulotkę. To już Ci odpowiadam. Jak jest mało osób a dużo alkoholu to moja przyjaciółka potrafi to wszystko wypić. Jeszcze jak połączy z narkotykami to ma odlot nieziemski. W chodzi do wszystkich szaf i pyta się gdzie jest Narnia. Rzuca telefonami krzycząc "Call Me Maybe". A ostatnio biegała po całym domu krzycząc, że widziała jak Smerfetka pieprzy się Papą Smerfem. Długo można jeszcze wymienia. Chodź przekonaj się jak jest. A  jeśli nie wiesz o kim mówię, to znaczy, że jesteś nowy"
-To co mogę??
-Niech pani jej pozwoli. Liam nie pije alkoholu, więc czuwa nad wszystkim
-Znasz go??
-Tak
-A przyjaźnisz się z nim??
-Tak, ale teraz jestem na niego zła??
-Za co??-spytał Lou
-Za to, że zrobił ze mnie chwyt reklamowy
-To o Tobie była mowa??-spytał mój ojciec
-Tak
-Samanto Anderson zabraniam Ci chodzić  na te imprezy
-Taa...uważaj bo posłucham
-Sam. Mówisz, że mogę ufać temu Liam'owi-spytała mnie mama Lottie
-Tak
-No dobrze. Ale Louis idzie z Tobą
-A po co mi on?? Na nic mi nie pozwoli?? Przecież Sam tam będzie
-Na mnie nie liczcie, bo ja w przeciągu pół godziny nie będę pamiętała gdzie jestem. Więc ja się nie podejmuje ryzyka opiekowania się Tobą na tej imprezie i na żadnej innej
-Widzisz, dlatego Louis tam pójdzie
-Nie bój się siostra nie na robię Ci obciachu
-Zabawny
-Sam schowaj telefon-powiedziała Jennifer
-Wiesz, że i tak Cię nie posłucham-napisałam sms'a do Liam'a
"Dzięki, że robisz ze mnie chwyt reklamowy.."
"Też Cię kocham"
"A ja Ciebie nie"
Położyłam telefon na stole. Jak mnie głowa boli
-Ma pani może tabletki na ból głowy??-spytałam mamy Summer
-Tak chodź ze mną-odpowiedziała mi. Wstała i poszłam za nią do kuchni. Wyjęła z szafki tabletki. Podała mi je wraz z szklanką wody
-Dziękuję-zrobiło mi się niedobrze i zakręciło w głowie-Gdzie jest łazienka??
-Tutaj po prawej-pobiegłam do niej i zwymiotowałam. Nigdy więcej nie łączę narkotyków z alkoholem. Opłukałam buzie i wyszłam z łazienki. Przed drzwiami stał Louis.
-Jak się czujesz??
-Tak jak każdy na kacu
-Wiem jak to jest
-Łączyłeś kiedyś marihuane z czysta??
-Nie
-No to nie wiesz jak się czuję
-Widzę, że nieźle wczoraj zabalowałaś
-Spadaj-walnęłam go w brzuch
-Auć. Jak zwykle mocno walisz w brzuch
-To było lekko
-To ja nie chce się przekonać na własnej skurzę jak uderzasz mocno
-Masz rację-uśmiechnęłam się do niego. Wróciliśmy do ogrody
-Jak się czujesz??-spytał Niall
-Już dobrze. Dziękuję-uśmiechnęłam się do niego
-Sam jakiś Harry do Ciebie dzwoni-powiedziała Lottie i podała mi mój telefon
-Hallo
-Hej Sami
-Hej Misiu. I co się stało??
-Ktoś się włamał, ale alarm szybko się włączył i ochrona szybko przyjechała. Na szczęści nic nie ukradli 
-To dobrze
-Ale przyjeżdżasz do mnie
-No pewnie
-Zapraszamy Liam'a i Victoria'e
-Nie wiem, może później
-Okay. Przyjechać po Ciebie
-Tak
-Jesteś u sąsiadów
-Niestety
-Za ile mam być
-Nie wiem
-Za pół godziny
-Okay. Czekam
-Papa 
-Cześć
-Gdzie Ty się znowu wybierasz??-spytał ojciec
-Do Harry'ego. Już Ci mówiłam
-A o której masz zamiar wrócić??
-Nie wracam. Nocuje u niego
-J co wy tam będziecie robić??
-Bardzo dużo ciekawych rzeczy
-Czyli??
-A co ja na spowiedzi jestem?? Zresztą to nie wasza sprawa co ja tu robię i z kim
-Dobrze. Tylko ja nie chce znaleźć twojego kolejnego zdjęcia w gazecie-uśmiechnęłam się jak przypomniałam sobie to zdjęcie
-Jakie zdjęcie??-spytał Niall
-Moje i Harry'ego jak tańczymy i on mnie dotyka w nieodpowiednich miejscach jak to powiedział mój tatuś
-W jakich miejscach??-spytał Louis
-Pod biustem
-No rzeczywiście w nieodpowiednich-zaśmiał się
-No nie
-Ale mam nadzieję, że śpicie osobno
-Nie. Jak jest Liam to jeszcze on z nami śpi. A jak jest Victoria...
-To ona też z wami śpi-przerwał mi Niall
-Nie ona jedyna śpi sama w pokoju gościnnym
-Jedyna porządna-powiedziała Jennifer
-Jak wy we trójkę mieścicie się na jednym łóżku??-spytał Louis
-Znaczy Liam śpi z nami jak chce wkurzyć Harry'ego. Inaczej wywala go z łóżka i mówi, że jestem tylko jego. A jak to mówi, to jak zwalam a później tego żałuję, bo zaczyna mnie łaskotać
-Widzę, że jesteś blisko z tym...Jak mu tam było
-Harry
-Z Harry'm
-Tak
-A jesteście razem??
-Kto?? Ja i Harry. Nie Choć w sumie dlaczego nie
-Nie mam mowy, nie będziesz spotykać się z bandytą
-Uważaj co mówisz o nim. A zresztą to nie twoja sprawa-ktoś zapukał do drzwi. Summer poszła otworzyć
-Ktoś do Ciebie-powiedziała
-Harry-wstałam i doczłapałam się do niego
-Sami-przytulił mnie i pocałował w policzek
-Właśnie o Tobie gadaliśmy
-Naprawdę??
-Yhm..
-A jak kostka??
-Boli jak cholera
-Pokaż-poszedł po krzesło i postawił obok mnie-Usiądź-zrobiłam to co kazał. Zdjął mojego buta i odwiną bandaż. Kostka była mocno spuchnięta
-Jedziemy do szpitala i nie dyskutuj ze mną
-Dobrze-pomógł mi wstać-Dziękuję, za gościnę
-Nie ma sprawy. Zapraszamy częściej-powiedziała pani Mara
-Lottie widzimy się na imprezie u Liam'a
-No pewnie-uśmiechnęłam się do niej. Spojrzałam na Louis'ego. Summer siedziała na jego kolanach a on ją zaczął całować. Łzy zaczęły napływać mi do oczy
-Możemy już iść??-spytałam Harry'ego. On pokiwał głową-Do widzenia-dodałam i ruszyliśmy w stronę wyjścia. Harry otworzył mi drzwi od samochodu. Po chwili ruszył. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach,
-Co jest??
-Ten chłopak co całował się z Summer to był...
-No kto to był??
-Louis




Przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam.Przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam.Przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam.Przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam.Przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam.
Jest mi strasznie głupio. Przez pięć miesięcy nie dodawałam nic. Zgubiłam zeszyt w którym piszę tego bloga i Secret. A jak ma się świadomość, że jest coś napisane to ciężko jest coś napisać od nowa. Boże jest mi strasznie głupio. Mam nadzieję, że się na mnie nie gniewacie. Kocham was wszystkich. Mam nadzieję, że podoba wam się rozdział. I że mi wybaczycie. Przepraszam za błędy, ale odkryłam, że na telefonie szybciej się piszę. Więc z góry przepraszam. Piszcie komentarze. Proszę <3