niedziela, 1 maja 2016

Epilog

*10 lat później*
Po zakończeniu roku szkolnego wyjechałam. Musiałam zacząć nowy rozdział w życiu. Zostawić przeszłość, żyć teraźniejszością i nie martwić się przyszłością. Spełniłam swoje największe marzenie, czy podróż dookoła świata. Pewniej nocy w Włoszech upiłam się i wylądowałam z przystojnym chłopakiem w łóżku, po czym dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Niestety poroniłam. Na początku było mi ciężko, lecz z czasem zaczęłam funkcjonować normalnie.
A kim jest dla mnie Louis i Harry? Nikim. Przez 10 nie miałam z nimi kontaktu, zapomniałam o nich. Za pewne ułożyli sobie życie z kimś inny. Ważne, że są szczęśliwi. Wszystko byłoby inaczej, gdy Louis nie wyjechał. Jane mogłaby być jego córką, ale nie jest i nigdy nie będzie. Przestałam kochać ich oboje. Zaparkowałam samochód pod domem, lecz tam nie weszłam. Poszłam nad jezioro. W miejscu gdzie to wszystko się zaczęło. Zauważyłam, że siedział tam. Siedział na pomoście i wpatrywał się w wodę. Usiadłam obok niego
-Sam?- lekko się zdziwił, gdy mnie zobaczył. Widziałam, że po jego policzkach spływały łzy
-Cześć Louis.
-Piękni e wyglądasz.
-Dziękuję. Ty też się dobrze trzymasz
-Chyba tylko fizycznie.
-Nie rozumiem?
-Umieram. Bez Ciebie to nie to samo. Byłaś, jesteś i będziesz częścią mnie. Częścią, której potrzebuję. Jesteś moją miłością, moim życie, moją nadzieją, wszystkim co mam.
-Louis to naprawdę piękne, ale..
-Ale Ty mnie już nie kochasz. Rozumiem. Lecz wiedź, że nigdy nie przestałem Cię kochać. Mogę mieć do Ciebie ostatnią prośbę?
-Oczywiście.
-Chciałbym poczuć twoje usta po raz ostatnio.- nic mu nie odpowiedziałam, tylko go pocałowałam. Ten pocałunek był delikatny, pełen uczucia. Zatraciłam się. Lecz ta przyjemna chwila musiała się skończyć. Louis zabrał swoją głowę. Uśmiechnął się.
-Dziękuj Ci Sam. Cieszę się, że Cię poznałem. Będę czekać na Ciebie. Żegnaj.- wstał i tak po prostu odszedł. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Czy ja go naprawdę przestałam kochać. A może po prostu uciekałam przed tym uczuciem. Po prostu uciekałam przed miłością. Wstałam i ruszyłam w stronę domu. Gdy byłam przy drzwiach usłyszałam znajomy głos.
-Sam.- odwróciłam się i ujrzałam długowłosą blondynkę z mały chłopczykiem za rękę. Z daleka mogłam zobaczyć, że to dziecko Harry’ego. Był bardzo do niego podobny. Na oko 8-9 lat.
-Cześć Lottie.
-Hej. To jest Adam. Mój i..
-Harry’ego. Poznaje po oczach.
-Możemy porozmawiać?
-Jasne.-weszłyśmy do środka i usiadłyśmy na kanapie.
-Miło Cię znowu widzieć. Na długo zostajesz?
-Nie wiem.
-Jak u Ciebie?
-Dobrze a u was?
-Też dobrze. Widziałaś się może z Louis’m?
-Tak rozmawialiśmy. Jest w ciężkim stanie psychicznym
-Tak jest odkąd wyjechałaś. Louis nie przestał Cię nigdy kochać. Tęsknił za Tobą. Jest po dwóch próbach samobójczych
-Lottie Ty nie mówisz poważnie?
-Niestety Sam. Pisał listy do Ciebie, lecz nie miał Twojego adresu, dlatego ich nie wysyłam. Myślę, że powinnaś je przeczytać. A to jest list, który znalazłam dziś, jakieś pół godziny temu.- wręczyła mi białą kopertę. Otworzyłam ją i wyjęłam kartkę.
Sam,
Na początku listu, chciałem Ci powiedzieć, jak bardzo Cię kocham. Nigdy nie spotkałem tak cudownej dziewczyny jak Ty. Jesteś moim Słoneczkiem wiesz o tym? Zawdzięczam Ci wszystko. Żyję dzięki Tobie, ale nie potrafię żyć bez Ciebie. Dlatego też chciałem poczuć twoje usta po raz ostatni. Pamiętaj, będę czekał na Ciebie, lecz nie tu. Za jakiś czas na pewno się znajdziemy i będziemy razem świecić pośród gwiazd. Tu gdzie to wszystko się zaczęło, tu też się zakończy.  Kocham Cię.
Żegnaj
Louis
Nie tłumacząc nic Lottie wybiegłam z domu i pobiegłam nad jezioro. Miałam nadzieję, że jeszcze nie jest za późno. Wbiegłam na pomost. Nigdzie go nie było.
-LOUIS!!! LOUIS!!! KOCHAM CIĘ!!- krzyczałam, lecz było za późno. Straciłam go. Nie mogła mu pozwolić znowu odejść. Weszłam do wody i szłam dalej. Powoli traciłam grunt pod nogi aż całkowicie znalazłam się pod wodą. Nawet nie próbowałam walczyć po prostu zniknęłam.
*Oczami Louis’ego*
Siedziałem na pomoście i nie wiedziałem co zrobić. Myślałem, że zaraz przyjdzie, lecz ona przestała mnie kochać. Nie mogłem się tak poddać. Muszę spróbować o nią walczyć. Udałem się w stronę jej mieszkania. Gdy byłem już blisko zobaczyłem wychodzącą Lottie.
-Gdzie jest Sam?
-Przeczytała twój ostatni list i wybiegła z domu
-Cholera jasna.- mam nadzieję, że nie będzie za późno, że nie zrobiła nic poważnego. Zobaczyłem jak idzie w wodzie. Powoli traciła grunt pod nogami, aż w końcu znikła mi z pola widzenia. Wskoczyłem do wody i płynąłem po nią. Złapałam ją za rękę i chciałem wypłynąć na powierzchnię Moja noga zaplątała się w glony, próbowałem się wyplątać, lecz straciłem siły. Po woli opadaliśmy na dno.


Będziemy razem świeci, wśród gwiazd. Tylko Ty i ja.”




Czas się pożegnać...
Dziękuję wam za to, że byliście z Louis'm oraz Sam podczas ich wzlotów i upadków.
Dziękuję wam, że byliście ze mną
Dziękuję wam za to, że po prostu jesteście
Wiem, że pewnie woleliście happy end..mimo wszystko Louis i Sam są razem 
I świecą pośród gwiazd
Kocham was wszystkich 
Oraz zapraszam do czytania moich inny dzieł