sobota, 21 listopada 2015

Rozdział 8

Mama nic nie mówiła. Po jej policzkach spływały łzy. Położyła rękę na swoim brzuchu. Na jej łóżku siedziała mała dziewczynka. Miała duże, ładne, brązowe oczy Spojrzała na mnie. Na jej lewym policzku była duża blizna. Poczułam łzy w oczach. Uśmiechnęła się do mnie. Odwzajemniłam jej uśmiech. Spojrzałam na mamę. Nic nie mówiła, pewnie jeszcze nie mogła w to uwierzyć. Nic się nie zmieniła. Nadal była ładna. Jej długie ciemne włosy idealnie komponowały się z jasnymi oczami. Gdy się uśmiechała robiły jej się urocze dołeczki.  Nigdy ich nie lubiła a ja wręcz przeciwnie. Uwielbiałam je, bo gdy się uśmiechała wiedziałam, że robi to szczerze
-Dlaczego? Czemu okaleczałaś się dla mnie?
-Ponieważ nie mogłam pozwolić, żebyś umarła. Jerry Cię potrzebuję. Jack Cię potrzebuję. Jasmina Cię potrzebuję. Alice Cię potrzebuję. Ja Cię potrzebuję-wyciągnęła rękę w moją stronę. Podeszłam do jej łóżka. Jerry wstał z krzesła, żeby ja mogła usiąść. Uśmiechnęłam się do niego. Jack wziął małą na ręce i wszyscy wyszli z sali.
-Moja mała księżniczka-mama pogłaskała mnie po policzku
-Dawno tak nie mówiłaś do mnie
-Bo dawno się nie widziałyśmy myszko
-Jesteś szczęśliwa z Jerrym?
-Skąd wiesz?
-Spotkaliśmy się na lotnisku. A co się stało małej?
-Mieliśmy wypadek samochodowy i duży kawałek szyby wbił jej się w policzek
-Biedna, ale nikt jej nie dokucza, bo wiesz Sam nie lubi jak się dokucza młodszym a jeszcze jak to jest ktoś z rodziny
-Oj Sam. Mów co u Ciebie? Co Ci w nogę
-Ogólnie wszystko dobrze a spadłam ze schodów i złamałam nogę. A Ty jak się czujesz mamą?
-Znakomicie
-Sam-do sali wszedł Harry
-Co Ty tu robi…-nie dał mi dokończyć tylko mnie pocałował. Nie potrafiłam przerwać tego pocałunku. Jego usta są idealne. Jego język na moim podniebieniu. Te wargi są takie miękkie i słodkie. Z czasem przestałam myśleć, że mama jest obok nas tylko bardziej zatapiałam się w pocałunku. Oderwaliśmy się od siebie, gdy zabrakło nam tchu. Gdy złapałam oddech spojrzałam na mamę. Patrzyła na sufit ale pod nosem się uśmiechała
-Przepraszam mamo
-Sam spokojnie. Ja rozumiem. Amanda. Mam Sam-moja mama wyciągnęła rękę w jego stronę. Ucałował wierzch jej dłoni
-Harry. Chłopak Sam
-Możesz mi powiedzieć co tu robisz? Przecież Ci powiedziałam, żebyś nie przyjeżdżał
-Sam daj spokój. Chłopak się martwi. Przynajmniej go poznałam
-Widzisz-wywróciłam oczami. Do sali wszedł Jack, Jasmina, Jerry i Alice
-Cześć jestem Sam
-Hej. A ja Alice. Będziesz moją nową siostrą?
-A chciałabyś?
-Tak
-To będę
-Sam będziesz cudowną matką moich dzieci-Harry pocałował mnie w czoło
-Ja Ci powiedziałam, że ja na mamę się nie nadaję i nią nie zostanę, więc jeśli nie chcesz wylądować na ostrym dyżurze to się zabezpieczaj. Dobrze Kochanie
-Ty i ta twoja dzikość. W łóżku też będziesz taka niegrzeczna
-Idź Ty zboczeńcu. Czy Ty zawsze musisz mówić tylko o jednym? Nawet wtedy, gdy moja mama jest obok
-Twoja mama nie jest taka stara-mama się uśmiechnęła
-Nawet własna mama jest przeciwko mnie. Ale mógłbyś się już zamknąć, bo z siostrą rozmawiam. Nie widzisz?
-Co Ci się stało w nogę-Alice spojrzała na mój gips
-Spadłam ze schodów-Harry się zaśmiał. Dostał w brzuch
-Małpa
-I tak mnie kochasz
-Nie
-Ale ja Ciebie tak. Śniłaś o mnie?
-Nie
-Szkoda. Ale ja o Tobie tak
-Nie chcę znać szczegółów
-Zabawna
-No co?
-Nic-do Sali wszedł lekarz i powiedział, że z mamą musimy odpocząć. Poszłam razem z Harry’m do mojej sali i położyłam się na łóżku
-Połóż się obok mnie
-Dobrze-zrobiłam miejsce Harry’emu. Przytuliłam się do niego. Tak bardzo go kocham. Harry po chwili zasnął. Uśmiechnęłam się pod nosem. Chce mieć ze mną dzieci, czyli wiąże ze mną przyszłość. Jestem bardzo szczęśliwa. Sama zamknęłam oczy i po chwili zasnęłam
*~*

Obudziłam się i spojrzałam na zegarek. 18:07. Harry jeszcze spał. Cmoknęłam go w policzek. Uśmiechnął się pod nosem. Musnęłam jego usta a on mnie pocałował. Głaskał mnie po włosach. Po pocałunku spojrzałam mu prosto w oczy
-Kocham Cię Sam
-Ja Ciebie też kocham-ktoś zapukał do pokoju mimo, że drzwi były otwarte. Spojrzałam na Jacka i Jasminę
-Możemy?-spytał chłopak
-Nie-odpowiedział Harry
-Nie słuchajcie go. Wchodźcie-oboje usiedli przy łóżku a ja się podniosła do pozycji siedzącej. Harry położył dłoń na moim udzie
-Chciałabym Cię przeprosić za to co było na lotnisku, po prostu byłam mega zła i przepraszam
-Okay. Nic się nie stało
-To, to jest ten szczęściarz, który jest twoim chłopakiem. Zazdroszczę Ci stary. Taka ładna, mądra dziewczyna. Sam bym chciał, żeby była moja
-Ale nie będzie. Harry’ego dłoń zacisnęła się na moim udzie
-To boli-spojrzałam na niego
-Przepraszam skarbie-podniósł się i  pocałował tam gdzie mnie mocniej złapał-Jeśli chcesz wyżej też Cię mogę pocałować-w jego oczy się świeciły a uśmiech na twarzy nie znikał
-Zapomnij-cmoknęłam go w policzek

3 komentarze:

  1. Ja napiszę tak: po prostu za*****ty rozdział :) w sam raz na poprawę humoru :) Ahhh ten Harry ;););););)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj Styles, Styles tylko jedno Ci w głowie :)
    A co do rozdziału to: jest super! Fajnie, że między Sam i jej rodziną zaczyna się układać :D
    Całuję Lilka ;*******************

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy Styles myśli tylko o seksie :) czy każdy chłopak myśli tylko o tym. Ale on jest taki cudowny. Tak kocha tą Sam. Jejku przez Ciebie moje oczekiwania wobec chłopaków wzrosły i będę całe życie sama. Koniec o mnie. Mam nadzieję, że Sam jeszcze dogada się z Tatą i będzie wszystko dobrze
    Julka -_-

    OdpowiedzUsuń